wtorek, 8 kwietnia 2008

Duch za dwóch

---
Duszek urósł niesłychanie...
To jest teraz spory duch.
Pałaszując swe śniadanie
Je, jak gdyby jadł za dwóch.

Potem idzie do roboty,
Żeby zacząć dzienne znoje.
Ale, kiedy już pracuje,
To za dwóch (ew. też - za dwoje).

Chodzi, biega, taszczy worki
W wirtualu i w RL...
Można rzec więc, (do Mariolki),
Że go dwóch jest... Bierz i dziel!

Syty psot, gdy wreszcie zlegnie
Z drinkiem, już u kresu dnia,
Też na jednym nie przestanie...
Musi wypić ich min. dwa.

W nocy, gdy dwu-nasta bije,
Ciągle ma nadzieję, że nie
Jest podwójne lustrodbicie
Jego jaźni rozdwojeniem...

Potem znowu, gdy już zaśnie,
By się rano wprząc do taczki,
Śni mu się, że z dwójką hurys
Płodzi piękne dwa dwojaczki...

Stary Rynek, cisza nocna...
Nie ma tu żywego ducha...
Lepiej spojedyńczyć do cna,
Czy spodwójnieć? Nikt nie słucha...

(7.04.2008)

Brak komentarzy: