---
Wielka jest wszakże, kochani moi,
Siła nawyku...
Co zwykło leżeć, to nie postoi,
(Hasło po byku!)
Piszesz na kartce, zamiast w komórce,
Bo tak przywykłeś.
Jajko jesz rano, na obiad kurczę,
A z chrzanem ćwikłę.
Na tacę rzucasz i na Owsiaka,
Bo zwyczaj taki.
Kropki z prążkami? To będzie draka!
(Ty nie chcesz draki).
Latem Tunezja, zimą Zakopiec...
Tak zawsze było.
Mercedes (w autach) zawsze na topie,
A w filmach? Miłość!
Przyzwyczajenie drugą naturą...
(To z rzymskich przysłów).
Spróbuj raz rzucić w twarz świata burą...
Kilka pomysłów.
(20/01/2012)
piątek, 20 stycznia 2012
środa, 11 stycznia 2012
Wierszyki morsowe
---
Chcesz się cieszyć prężnym torsem?
Powodzenie mieć u dziewcząt?
(Pod)poznańskim zostań morsem!
Co niedzielę kąp się w Kiekrzu!
W udach zalągł się cellulit?
A w sweterku poszło oczko?
Grupa morsów cię utuli!
Zostań (pod)poznańską foczką!
Głowa boli? Rzęzi w płucach?
Kąp się z nami co niedzielę!
Ciało tęż i stres wyrzucaj!
Morsem bądź! No dalej! Śmielej!
Na depresję, czarne myśli
Morsowanie ci pomoże!
Stresujący szczurów wyścig?
Kiekrz to (pod)poznańskie morze!
Piekło w domu i w robocie?
Strzyka w kościach, rąbie a stawach?
Zostań morsem -- Wierz mi: to cię
Wnet uleczy! W Kiekrzu stawaj!
Czy za oknem deszczyk siąpi,
Czy zawieja jest i zamieć,
Mors do wody dzielnie wstąpi
Jedno życie? On chce dwa mieć!
Już przerębel wyrąbana
W lodem skutym zimnym Kiekrzu...
Dzielny mors w niej choć do rana
Stałby, jakby zimna nie czuł.
My się zimy nie boimy!
(Pod)poznańskie my są morsy
Dalej śnieżką w plecy zimy!
W Kiekrzu obnażamy torsy!
Duch w zaniku? Miękkie członki?
Nic się nie chce? Głowa boli?
Z nami w Kiekrzu zbijaj bąki!
Ćwicz z morsami siłę woli!
Na szczepienia szkoda kasy!
Zanurz z nami się w przerębli,
Spójrz na taflę, spójrz na lasy...
Mors się nigdy nie przeziębi!
Chcesz się cieszyć zdrowym wnukiem?
Chcesz, by syn był chłop na schwał?
Sprawdź jak w styczniu woda chlupie...
Kiekrz - niedziela - mors - TV!
Jedenasta, co niedziela,
Całą zimę w Kiekrzu - chlup!
Mors się kąpie i udziela...
W zimnej wodzie stoi jak słup!
(11/01/2012)
Chcesz się cieszyć prężnym torsem?
Powodzenie mieć u dziewcząt?
(Pod)poznańskim zostań morsem!
Co niedzielę kąp się w Kiekrzu!
W udach zalągł się cellulit?
A w sweterku poszło oczko?
Grupa morsów cię utuli!
Zostań (pod)poznańską foczką!
Głowa boli? Rzęzi w płucach?
Kąp się z nami co niedzielę!
Ciało tęż i stres wyrzucaj!
Morsem bądź! No dalej! Śmielej!
Na depresję, czarne myśli
Morsowanie ci pomoże!
Stresujący szczurów wyścig?
Kiekrz to (pod)poznańskie morze!
Piekło w domu i w robocie?
Strzyka w kościach, rąbie a stawach?
Zostań morsem -- Wierz mi: to cię
Wnet uleczy! W Kiekrzu stawaj!
Czy za oknem deszczyk siąpi,
Czy zawieja jest i zamieć,
Mors do wody dzielnie wstąpi
Jedno życie? On chce dwa mieć!
Już przerębel wyrąbana
W lodem skutym zimnym Kiekrzu...
Dzielny mors w niej choć do rana
Stałby, jakby zimna nie czuł.
My się zimy nie boimy!
(Pod)poznańskie my są morsy
Dalej śnieżką w plecy zimy!
W Kiekrzu obnażamy torsy!
Duch w zaniku? Miękkie członki?
Nic się nie chce? Głowa boli?
Z nami w Kiekrzu zbijaj bąki!
Ćwicz z morsami siłę woli!
Na szczepienia szkoda kasy!
Zanurz z nami się w przerębli,
Spójrz na taflę, spójrz na lasy...
Mors się nigdy nie przeziębi!
Chcesz się cieszyć zdrowym wnukiem?
Chcesz, by syn był chłop na schwał?
Sprawdź jak w styczniu woda chlupie...
Kiekrz - niedziela - mors - TV!
Jedenasta, co niedziela,
Całą zimę w Kiekrzu - chlup!
Mors się kąpie i udziela...
W zimnej wodzie stoi jak słup!
(11/01/2012)
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Siedzę nad Styksem i łowię rybki...
------
Siedzę nad Styksem i łowię rybki...
Różne mi myśli chodzą po głowie...
Styks płynie wolno, bo nie jest szybki...
Lecz: cóż jest 'wolno'? I czym jest człowiek?
Z dala nadciąga siąpiąca mżawka...
W stawach już ćmi mnie druh mój - Artretyzm...
Styks to, czy zwykła miejska sadzawka?
Charon przypalił dziś znów kotlety...
Z olch mnie dochodzą jakieś hałasy...
Pewnie kanary dopadły gościa,
Co chciał obola na lepsze czasy
Schować... Ech, łupie mnie dzisiaj w kościach!
Łódka Charona mnie czasem mija...
Czasem przyjaźnie machnę mu ręką...
A potem znowu zarzucam kija.
Czymże jest dobro? I czym jest piękno?
Siedzę nad Styksem i rybki łowię ...
One nie biorą, ja nie umieram...
Różne mi myśli chodzą po głowie...
Dlaczego 'teraz' to właśnie 'teraz'?
Pociągam z flaszki na ten reumatyzm...
W półmrok nad Styksem dobrze mieć flaszkę...
Rodzą się w głowie różne tematy...
Czy Kant miał plastron czy też apaszkę?
Styks mnie przemija, ja nie przemijam...
Co ma do tego Zenon z Elei?
Wbijam na haczyk nowego wija...
(Wij to przynęta leszczy i siei).
Olszany zamęt odpłynął, ucichł...
Facet z obolem rozstał się wreszcie...
Cisza podzwania, koi i smuci...
W Boga uwierzcie. Albo nie wierzcie.
Charon zarzucił już na noc cumę...
Węzeł zaciągnął, jak zawsze, mocno.
Noc ledwo dyszy... A ja nie umrę,
Rozpocznę tylko swą szychtę nocną.
Spławik mi błyśnie - daleko w trzcinach...
Ja się zawinę w wełniany koc...
Nad Styksem właśnie się rozpoczyna
Mżąca, pochmurna, wędkarska noc.
(Z głębokim pokłonem przed duchem Jeremiego Przybory)
02/01/2012
Siedzę nad Styksem i łowię rybki...
Różne mi myśli chodzą po głowie...
Styks płynie wolno, bo nie jest szybki...
Lecz: cóż jest 'wolno'? I czym jest człowiek?
Z dala nadciąga siąpiąca mżawka...
W stawach już ćmi mnie druh mój - Artretyzm...
Styks to, czy zwykła miejska sadzawka?
Charon przypalił dziś znów kotlety...
Z olch mnie dochodzą jakieś hałasy...
Pewnie kanary dopadły gościa,
Co chciał obola na lepsze czasy
Schować... Ech, łupie mnie dzisiaj w kościach!
Łódka Charona mnie czasem mija...
Czasem przyjaźnie machnę mu ręką...
A potem znowu zarzucam kija.
Czymże jest dobro? I czym jest piękno?
Siedzę nad Styksem i rybki łowię ...
One nie biorą, ja nie umieram...
Różne mi myśli chodzą po głowie...
Dlaczego 'teraz' to właśnie 'teraz'?
Pociągam z flaszki na ten reumatyzm...
W półmrok nad Styksem dobrze mieć flaszkę...
Rodzą się w głowie różne tematy...
Czy Kant miał plastron czy też apaszkę?
Styks mnie przemija, ja nie przemijam...
Co ma do tego Zenon z Elei?
Wbijam na haczyk nowego wija...
(Wij to przynęta leszczy i siei).
Olszany zamęt odpłynął, ucichł...
Facet z obolem rozstał się wreszcie...
Cisza podzwania, koi i smuci...
W Boga uwierzcie. Albo nie wierzcie.
Charon zarzucił już na noc cumę...
Węzeł zaciągnął, jak zawsze, mocno.
Noc ledwo dyszy... A ja nie umrę,
Rozpocznę tylko swą szychtę nocną.
Spławik mi błyśnie - daleko w trzcinach...
Ja się zawinę w wełniany koc...
Nad Styksem właśnie się rozpoczyna
Mżąca, pochmurna, wędkarska noc.
(Z głębokim pokłonem przed duchem Jeremiego Przybory)
02/01/2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)