---
Kiedyś deszcz smagał mą gorącą głowę
I kąpał ją wiatr swymi potokami
Rozmywając mi włosy
Gdy szedłem
Kiedyś dotykałem nagich czarnych gałęzi
Które drżały przestraszone na wietrze
I uspokajałem je
Ciepłem dłoni
Kiedyś zanurzałem rękę w mokrą trawę
I skropioną przyciskałem do twarzy
I dotykałem wargami
Jasnych kropel
Kiedyś (bardzo dawno) wchodziłem boso w kałużę
I rozpryskiwałem stopami błoto
I znów biegłem je umyć
Pod rynną
Kiedyś z przeciągłych smutnych westchnień wiatru
Ukryty pod pniem zwalonej mokrej sosny
Poemat układałem wspaniały
Drżąc z zimna
Teraz ... narzekam, co za fatalna pogoda
(17.01.1974)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz