wtorek, 31 marca 2015

Ruszaj Marto!

Ruszaj Marto do Powidza
Sobkowiaków poodwidzać!
Łódkę wynajm! Zabierz Śpiwór
I na wody czekaj przybór.
Gdy już spłyniesz w toń jeziora,
Na przygody przyjdzie pora:
Ty na łódce lewym halsem,
A tu w stępkę puka palcem...
Wuja Włodek, świetny nurek,
Co w kadłubie wierci dziurę.
Jak wywierci -- to się wie --
Wszyscy legną wnet na dnie!
Ale nic to; Keine Schade;
Damy sobie i z tym radę.
Wie to w końcu wszystka wiara,
Jaki z Wuja jest aparat...
... Oddechowy, jasna rzecz.
Wszystkie strachy idą precz,
Bo dwóch nurków, taka mać,
Może z jednej butli ssać...
Aż potrójnie wszystko widzą :-)
Ruszaj Marto do Powidza!

(18/05/2002)

czwartek, 26 marca 2015

Studia egotystyczne. Jestem sobie.


Jestem sobie człowiek luźny...
Nie autochton, lecz podróżny.
A do tego, oczywista --
Ekskremista.

Anarchista, melancholik...
I filozof z bożej woli.
A z tym wszystkim, niestety --
Artretyk.

I reumatyk, i poeta,
(Tylko jakoś wena nie ta!)
Przy tym (już to powiédz!) --
Krótkowidz.

Trochę pyknik, trochę głuchy,
W nosie cięgiem brzęczą muchy --
Nienajmniejsza to bieda,
Że abnegat.

Czasem schizol, vel aparat.
"Niegodziwy dziad" (to Stara...).
Jak powstrzymać się nie uda,
To maruda.

Dziś marzyciel, jutro sceptyk.
Migrenista i dyspeptyk
Czymś ciągle  zasroman...
Meloman.

Ironista. Wręcz sarkasta.
Niby chłop, lecz ciut niewiasta
(Zdaniem pewnych pań)...
Borderlajn.

Jestem sobie człowiek luźny...
Ciut za wczesny, ciut za późny.
Oraz, całkiem nie z tej ziemi,
Hiperempatemik.

(26/03/2015)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Koncept z kalendarza 18. Pierwszy śnieg.


Kiedy spadnie pierwszy śnieg...
Idź z wnuczkami na spacer
Rzucajcie się śnieżkami
Ulepcie bałwana
Zjeżdżajcie na sankach

Kiedy spadnie pierwszy śnieg...
Wejdź do fińskiej sauny
Potem tarzaj się w śniegu
Wyrąb przerębel
Pomorsuj trochę

Kiedy spadnie pierwszy śnieg...
Zanurz się w ciszy leśnej
Strząśnij go trochę z gałęzi na język
Poskrzyp chwilę podeszwą
Popraw mu szalik pod szyją

Kiedy spadnie pierwszy śnieg...
Rozpal w kominku
Przynieś drwa, bo zapomniałeś
Nalej jej czerwonego wina (albo wódki)
Kochajcie się na włochatym dywanie

Kiedy spadnie pierwszy śnieg...
Zawiń się w ciepły koc
Wymość się w fotelu przy lampie
Otwórz książkę i czytaj
Jak chcesz, możesz zasnąć

Tylko...
Broń boże...
Nie czyść dywanów!
Nie depcz ich!
I nie trzep trzepaczką!

(1/12/2014)



sobota, 22 listopada 2014

Uroniny 79


Uroniny u Janusza!
Jakże szybko płynie czas!
Was to wzrusza, czy nie wzrusza,
Że wkrótce nie będzie nas?

Ale przecież coś zostanie?
Nie umrzemy tak do cna?
Cóż więc dziś, panowie, panie,
Każdy z nas przyszłości da?

Miód poezji dał Horacy,
Słodycz rzeźby Michał dał...
Mozart dał na srebrnej tacy
To, co bóg muzyki miał...

Cóż ja dam, i co zostanie
Gdy już się obrócę w proch?
Kilka smużek na dywanie?
W starym zdjęciu słynny foch?

Nie! Zostanie po mnie więcej:
Kilka pięknych, ciepłych lamp.
Więc, Januszu, w Twoje ręce
Jedną składam -- zobacz sam!

Niech Ci świeci jak najdłużej,
Niech rozświetla drogę Twą,
Gdy ja już tam gdzieś na górze
W grubą trąbę będę dął.

Tylko tyle z nas zostanie,
Ileśmy zdążyli dać...
Teraz... podaj już to danie,
Bom jest głodny, kurwa mać!

(Uroniny Janusza, 21 listopad 2014)


poniedziałek, 20 października 2014

Wierszyk tanatologiczny


Jeden facet, co go znam,
Taki ma na śmierć swą plan...

(On planował jak ma żyć,
Więc plan śmierci musi być!)

Zanim go dosięgnie zgon,
Sporo pracy ma z nim on.

Musi przecież godnie mrzeć
By żałobnic chór mógł mdleć

Myśli: trumna, kwiaty, stypa...
Rety, a tanatokosmetyka!?

Żywa dusza, martwe ciało...
Co się dalej będzie działo?

Siedzi, liczy swe sylaby,
Choć rytm serca jakiś słaby.

Niby słaby, ale stuka...
Jeszcze żyje, u kaduka!

Sam wypełnia, choć powoli,
Oświadczenie woli.

Że najsamprzód (co tu kryć!)
Chciałby jeszcze trochę żyć.

Ale, skoro już się nie da,
Może da się choć coś sprzedać?

Jakieś meble, ciuchy, sprzęty?
Myśli w kółko jak zaklęty...

Samych koszul (uwierzycie?)
Starczy mu na trzecie życie.

A te buty (przerozumnie)
Po co maja sczeznąć w trumnie?

Gajer, dżinsy, majtki (tanie!)...
Co się teraz z nimi stanie?

A tiszerty i piżamy?
Czapki, wkładki, klucz do bramy?

A skarpety, a krawaty?
Chustki, sztyfty, kulki z waty?

Kalesony, wykałaczki,
Specyfiki w razie sr...?

Pasty, szczotki, śrubokręty,
Tarki na zdrewniałe pięty...

Gwoździe, śruby, szczypce, młotki,
Trzy obrazki (dwa od ciotki).

Wszystko sprawne i na chodzie...
(Choć nie całkiem może w modzie).

Taka strata i marnacja!
A tu już ostatnia stacja...

Furda zgon jest! Furda śmierć!
Ale sprzedać choćby ćwierć!

Skoro ciało musi zgnić,
Niechby rzeczy mogły żyć?

Już Heidegger (tu nie przecz)
Mówił: najważniejsza -- rzecz!

(Napisane z pomocą Przyjaciół fejsbukowych; 18/10/2014)

Koncept z kalendarza 17. Lustra.


Mówią nam od bardzo dawna,
Że to w winie pływa prawda.
A ja tu zapewniam was:
In spiritu veritas!






(18/10/2014)

Koncept z kalendarza 16. Liście i kwiaty.


Zwiędły mi liście... Usuńcie je proszę, bo szkodzą roślinom.
Uschły mi kwiaty... Usuńcie je proszę, bo brzydko wyglądają.
Osłabł mi pęd... Usuńcie go proszę, bo on już się nie wzmocni.
Zestarzałem się... Zabijcie mnie proszę, bo już na nic się nie przydam.
Umarłem... Spalcie mnie proszę, żebym jakiejś zarazy nie rozniósł.






(08/10/2014)