wtorek, 29 stycznia 2008

A mnie zemsta doskonała...

---
Siedemnasty października siedemnaście razy minął...
Czyją sprawą, czyją winą Wujek Chłodek strof unika?

Czy to Weltschmertz, czy lenistwo? Zapomnienie w wieku starczym?
Roztrzepanie, nadmiar pracy, alkoholizm, grypa? Starczy!

Inna causa, inne ratio, inny corpus tu delicti...
Ciocia Danka (a niech gad ją...): "Nie wypada nic a nic ci

Poemata sprośne składać dla dorosłej już panienki".
Wujek w krzyżu stał się miękki, nie mógł ustać, musiał siadać.

Usiadł, stężał, został w szoku. Tak to trwało gdzieś z ćwierć roku.
Pewnej środy lecz styczniowej (tak z wieczora) krzyknął "O, ku...!

Poezyji mojej wdzięki kłaść pod korzec nie wypada!
Niech kobieta mi nie gada, co ma spłynąć z mojej ręki!

Będzie wierszyk siedemnasty! Może jeszcze jeden za rok?
Czemuż cierpieć miałby prorok pod obcasem tej niewiasty?

Któż to stwierdzi, któż to zbada, kiedy łzę obetrze z twarzy
To, co Chłodek kiedyś gadał, to co Chłodek kiedyś warzył?

Może ongi w starczym domu siądzie Marta otoczona
Przyjaciółek chłonnym kręgiem i, miast czytać "Rejent skona!",
Wujka Chłodka będzie cięgiem recytować po kryjomu?

Wielki Hrabio! Aleksandrze! Dzięki korne dzisiaj wnoszę.
Twoja strofa nieśmiertelna uczyniła to po trosze.

Twój to Papkin przewspaniały, miodousty i zuchwały...
Twoja Klara, twój krokodyl, Wacław, Cześnik, Podstolina...
Twoja w końcu, Twoja wina, że Wuj Chłodek taki śmiały.

Niebogwiezdna, heliolubna, Marto zacna i hędoga!
(Niechże z Fredry nieco skubnę... Fredro cel jest, Fredro -- droga).

Siedemnaste urodziny Wujek Chłodek wierszem chwali
Choć mu tego zabraniali: "Gdzież wierszyki dla dziewczyny?!".

Niechże dziś w pochlebców chórze głos mój zabrzmi nader tęgo:
Sięgaj, dokąd wzrok nie sięga... Jam Ci sługa i podnóżek.

Niech w Twym roku osiemnastym w nieboskłonie gwiazda świeci,
Za dnia słońce, w nocy Luna... Żadnych deszczów i zamieci.

W lecie -- lato. Wiosną -- wiosna. Tak bywało ongiś przecie...
Na jesieni zaś znajdziecie Chłodka poetyckie krosna

Zatrudnione dzionek cały... Tu osnowa -- tam znów wątek...
Tutaj środek -- tu początek... Ma z tym Chłodek zgryz niemały.

Jednak utka (bądź ulepi) -- Marcie k'chwale (względnie na cześć) --
Nowe wiersze pełnoletnie... Powie Ciotka: "Tyle nie pij",
Mruknie Ciotka: "Znowuż macie!" I znów Chłodka z nóg to zetnie...

Vivat Marta, cna dziewica! Vivant Marty wszystkie stany!
Siedemnastka krasi lica... Niech tu staną roztruchany!

Artemiza niechaj błyszczy! Niech trzepoczą Jej motyle!
Niech bogactwo sobie zyszczy! Niech jej lata płyną mile!

Oby nigdy nie musiała głowy zwiesić: "No cóż... szkoda..."
I by rękę wolną miała, gdy Jej Bóg swą rękę poda.

(27.010.2008)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

intertekstualny charakter utworu nadaje mu surrealistycznej aury, stanowiącej o niepowtarzalnej wadze semantycznej jak i artystycznej wiersza, gdzie goethe tudzież kochanowski czy horacy skontrastowani z mniej sztampowymi artystami europejskiego dorobku kulturalnego nabierają nowych znaczeń, a całość zawarta jest w ledwie dostrzegalnej ramie jakże błyskotliwego komentarza podmiotu lirycznego, będacego kluczem do odczytania zawartości tekstu.

(z zadania domowego na polaka)

zajefajna niespodziewajka!

(z tramwaju)